Panie, taniej nie będzie!

Od czasu dołka pandemicznego (tj. marzec 2020), kiedy to większość banków centralnych obniżyło znacznie stopy procentowe, na akcjach i surowcach mieliśmy prawdziwe eldorado. Gorącymi tematami były szczególnie spólki technologincze, bitcoin, spólki uranowe, ceny drewna. Wzrastające wyceny na giełdowych parkietach coraz bardziej były też widoczne w realnej gospodarce, po okresie niepewności zaczęły wzrastać ceny nieruchomości, następnie materiałów budowlanych, czy nawet samochodów używanych. Inflacja na całym świecie się rozpędzała, by w lutym 2022 stac się tematem numer jeden, każdej dyskusji w temacie ekonomicznym. Ba nie tylko takich dyskusji, dyskutowano o niej także przy stole wigilijnym czy jadąc taksówką. Do tego doszedł jeszcze kryzys energetyczny (szczególnie w europie) znaczące podwyżki cen gazu, paliw i energi elektrycznej. W obawie przed inflacją wymykającą się spod kontroli, banki centralne zostały zmuszone do podwyżek stóp procentowych.

Co nasz czeka dalej?

Żeby odpowiedzieć na pytanie co czeka nas dalej, zastanówmy się co tak naprawdę się stało. Jak wytłumaczyć tak wysoką inflację praktycznie w każdym kraju na świecie?

Wielu ludzi łączy to z tzw. dodrukiem pieniądza i “zasiłkami” dla ludzi siedzących w domu w okresie pandemii (praktycznie w każdym kraju były w mniejszym lub większym stopniu). Ale czy na prawdę banki czy też rządy mogą sobie ot tak drukować pieniądze. No nie! Każdy taki “czek” to są po prostu pieniądze przez rząd pożyczone, które kiedyś będzie musiał oddać (tudzież rolować). Do tego jest to pożyczka z sektora prywatnego, a nie z banku komerycjnego, więc nie ma mowy tu o kreacji pieniądza. Prawdziwy dodruk pieniądza ma miejsce w momenice pożyczki z banku komercyjnego (biorąc pożyczkę dostajesz pieniądze, których wcześniej w systemie nie było). A takich pożyczek w USA od początku pandemi nie było zbyt dużo. Oszczędności amerykanów były na historycznie wysokich poziomach – małe wydatki, stymulusy. W Polsce było z goła odmiennie w tym względzie, suma pożyczonych środków była rekodowa w 2021 roku, do czego zachęcały bardzo niskie stopy procentowe i ceny nieruchomości idące tylko w górę. Jednak to się zmieniło zarówno w USA jak i w Polsce. Oszczędności amerykanów wróciły do minimów sprzed pandemi, a przed nimi widmo nie tylko wciąż rozpędzającej się inflacji, ale też zapowiadanych podwyżek stóp procentowych. W Polsce kilka takich podwyżek mamy już za sobą, i zapewne kilka przed sobą, jednak jest to zdecydowanie kierunek obecnej polityki na całym świecie (poza chinami)

Wbrew powszechnej opini sądzę, że to nie jest inflacja monetarna. To jest inflacja związana z lockdownami, a co za tym idzie z zerwanymi łańcuchami dostaw. Przez ten okres brakowało niemal wszystkiego, odczuwały to szczególnie firmy produkcyjne. Mniejsza ilość dóbr większa ich cena. To wszystko!

Deflacja

Pandemia odchodzi do lamusa, coraz więcej krajów mówi o traktowaniu covid jak normalnej choroby. Łańcuchy dostaw w końcu wrócą do normalności. A po okresie, gdy brakowało towarów, zaopatrzenie magazynów i hurtowni jest bardzo duże (indeks USWI na rekordowych poziomach), podobnie ceny kontenerów z chin są znacznie tańsze niż jeszcze pół roku temu (index BDI). Tylko czy znajdą się na te towary kupcy? Raczej nie, oszczędności ludzi zarówno w USA jak i w Polsce skórczyły się, kto by zresztą trzymał większą gotówkę na koncie, gdzie ma “pewną stratę”. Ktokolwiek miał większą gotówkę (a nieraz oszczędności życia) kupił nieruchomość lub inwestuje na giełdzie. Do tego tak jak wspominałem zmieniająca się polityka banków centralnych w kierunku “drogiego” pieniądza. Banki zapewne wiedzą, że inflacji tej nie wywołały (nieraz mówiły, że jest przejściowa), jednak polityczne naciski sprawiają żę będą z nią “walczyć”. Problem jest w tym, że bank centralny nie jest w stanie naprawić łańcuchów dostaw. Jedyne co może zrobić (poprzez podwyżki stóp procentowych) to jeszcze bardziej ograniczyć popyt. Stare pożyczki trzeba spłacać (pieniądze znikają z systemu), natomiast nowych nie przybywa tak dużo. Jest to zdecydowanie czynnik deflacyjny. Pieniądz będzie w cenie. Cash is the king!